Marodite
mój boże…
czy naprawdę taki świat chciałeś
stworzyć?
świat nienawiści
strachu
i głodnych dzieci?
zwą cię bogiem miłości
mówią, że kochasz świat
i dlatego istnieje
mówią, że i mnie
kochasz…
zwą cię bogiem wojny
bo gniew twój
jak ogień
gdy mścisz się na niewiernych
wyprawą krzyżową
Marodite –
imię twoje
bo jesteś jaki jesteś
zrodzony z ludzkich imaginacji
by wytłumaczyć
że życie jest życiem
z powodu.
strażniku ognia
na co wzniecasz pożar
pośród pol szklanych
i w stalowych lasach
na cichych drogach
dlaczego
płomień zapalasz
strażniku ognia
nie pokazuj tego
bo Ciebie zabiją
bo i Ciebie spalą
zadławią Cię pianą
spokoju
oddechem lunatyka
nie byłeś
stróżem ognia w domu swoim
człowiekiem zwyczajnym
lecz żywą istotą oczyszczenia
ofiary spalonej
wznoszonej do nieba
strażniku ognia
nie-Twoich pożarów
nie ugasisz słowem
'I am' - 'Jestem' by girlfromthebridge, literature
Literature
'I am' - 'Jestem'
jestem kobietą
mam włosy jak ciemna czekolada
bransoletki białe na nadgarstkach
pamiątki podróży
w głąb siebie
umiem czasami się uśmiechać
całym światem, tymi drzewami przed Tobą
drobnymi dłońmi na ramionach
małymi znakami
kochania
jestem kobietą
która czasami rozbija szklanki o ściany
szybkimi ruchami głowy
zaprzeczam i potwierdzam
swoje pytania
maluję co wieczór
tysiące obrazów na czerwień i czerń
chociaż nie jestem malarką
w snach widzę zawsze
dalekie osoby
jestem kobietą
popełn
O kocie, motylach i trampkach by girlfromthebridge, literature
Literature
O kocie, motylach i trampkach
Lekki wiatr delikatnie poruszał liśćmi drzew w dolinie, muskał trawę, marszczył wodę. Pogoda była wręcz wymarzona. Niebo było różowe. Doskonale różowe, jak modne futrzane papucie japońskiej nastolatki. Nie, futrzane nie było, jedynie landrynkowe, tak, że aż przyprawiało o zawrót głowy. Jedyną zmianą w tej słodkiej monotonii były sunące leniwie chmury o lekko fioletowym zabarwieniu. Całość sprawiała wrażenie wyrwanej z koszmaru schizofrenika-masochisty. Kochającego kicz schizofrenika-masochisty. S